3. JESTEM DOBREJ MYŚLI | Iwona Katarzyna Pawlak
"Jedną z zalet aktorstwa jest możliwość przeżywania cudzego życia,
bez płacenia ceny za nie" - Robert De Niro
nadarzyła się okazja żeby spokojnie porozmawiać.
Cześć, Hubert. Miło spotkać się po latach. Od „ Kolekcji sukienek”,
gdzie razem pracowaliśmy na planie, minęło już sporo czasu.
Pozwól, że zacznę nietypowo. Lubisz zioła?
Zioła funkcjonują w mojej kuchni od zawsze. Mam nawet parę książek o ziołach,
z którymi się nie rozstaję. Są tam przepisy i służą także jako remedium na różne dolegliwości.
Wiesz dlaczego pytam o zioła. Z powodu Grety, którą grasz w serialu „Korona Królów”.
Wiem, że moja rola długo nie była obsadzona. W ostatnim momencie nagrałam swój casting online, wysłałam i za chwilę otrzymałam telefon, że będę Gretą w serialu „Korona Królów. Jagiellonowie”.
Rola miała być mniejsza i trwać 11 dni zdjęciowych. Potem jednak się rozrosła, a w tym roku
zostałam zaproszona do drugiej części serialu. Takim sposobem gram Gretę już dwa lata.
Bardzo mi się podoba praca przy tym serialu. Ale aktor nigdy nie wie jaki ostatecznie los czeka postać,
w którą się wciela, jak długo jego postać będzie pojawiać się w poszczególnych odcinkach.
W związku z tym gram i nie zapeszam, czekając w gotowości na ciąg dalszy.
Zielarka Greta jest jedną z Twoich większych ról, zwłaszcza w ostatnim czasie, to nie tak dawno
znowu pojawiłaś się u Władysława Pasikowskiego w „Psach III”, w roli Marioli Morawiec.
Rola Mariolki to honor dla mnie. Towarzystwo obu wspaniałych artystów, czyli Czarka Pazury,
no i oczywiście bezapelacyjnie - Pana Bogusława Lindy, to było i jest spełnienie mych marzeń.
Mam nadzieję, że jednak powstanie jeszcze część czwarta, choć reżyser, Władek Pasikowski
mówił, że na trójce się „Psy” skończą. Zobaczymy.
Nie da się ukryć, że większość widzów zna Ciebie przede wszystkim z roli Justyny Orzelskiej
w ekranizacji powieści „Nad Niemnem”.
Cieszę się, że pamięć o „Nad Niemnem”, jako powieści i jej ekranizacji filmowej oraz serialowej,
wciąż trwa. Mieliśmy z kolegami aktorami zaszczyt zagrać w tej ekranizacji i z tego co widzę
oraz słyszę, film wciąż jest regularnie pokazywany i przez to pamiętany. A kręcony był w roku 1985,
rok później odbyła się premiera. Natomiast w tym roku mamy pewną uroczystość.
Powieść „Nad Niemnem” zostaje włączona w tegoroczne Narodowe Czytanie wraz z parą prezydencką. My z kolegą Adamem Marjańskim (czyli Jankiem Bohatyrowiczem) zostaliśmy właśnie oficjalnie zaproszeni i będziemy 9 września obecni podczas tego wydarzenia. Będzie się działo!
Dodatkowo zdradzę, że kończą się prace cyfryzacji filmu, realizowane przez Instytut Audiowizualny FINY. I to będzie naprawdę coś. Wersję serialu już mamy odnowioną, to teraz najwyższa pora
żeby obejrzeć „nową” wersję dwóch części kinowych.
Wróćmy na chwilę do początku. Jak to się wszystko zaczęło? Skąd wzięła się myśl o aktorstwie?
Jak u wielu młodych ludzi interesujących się filmem i teatrem. Najpierw był to zespół tańca współczesnego SAGA , działający w Zielonej Górze i liczne występy. Później Szkoła Filmowa,
angaż do Teatru Nowego w Łodzi. Następnie praca w poznańskich teatrach, no i ostatecznie
zawitałam do stolicy. Jednak nie występowałam tu często, bo pracowałam równolegle
w innych zawodach. Tak bywa w życiu. W tym roku, po tych paru latach, ponownie wracam
do aktorstwa. Jestem dobrej myśli. Występy w serialu dają pewnego rodzaju rozpoznawalność,
a to w dzisiejszych czasach się liczy. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, bo dla mnie
liczyła się praca i jej efekty. Ale wiem, że obsadzanie ról wiąże się także z tzw. nazwiskiem.
A jeszcze do tego wszystkiego trzeba mieć po prostu szczęście.
Jak wspomniałaś, dostałaś się na wydział aktorski PWSFTViT w Łodzi, który ukończyłaś.
Szkoła aktorska jest niezbędna, dobry pedagog jest na wagę złota. Uczy dobrego warsztatu,
co jest potem podstawą pracy twórczej. Bez tego pozostaje się amatorem, czy to się komuś
podoba czy nie. Tylko warsztat pozwala na poważne funkcjonowanie w teatrze czy kinie.
Choć naturszczycy i absolwenci prywatnych kursów też się zdarzają, zwłaszcza w filmie
- gdzie potrafią zachwycić - to jednak wciąż wyjątkowe zjawiska artystyczne.
Na ogół są to występy jednorazowe, gdzie ktoś błysnął świetnym występem, a potem znika.
Nasz rok należał do niezłych: Cezary Pazura, Piotr Polk, Małgorzata Bogdańska, Wojciech Malajkat, świętej pamięci MariuszSabiniewicz, Małgorzata Wachecka, Zbiróg, Szyliński, Rzymyszkiewicz itd.
Janek Machulski, jako opiekun roku, dał nam szansę na gruntowne przygotowanie się do zawodu.
Oprócz polskich produkcji, występowałaś również w Nowej Zelandii.
Wtedy nie było u nas żadnych agentów, Prów, nawet telefony były trudno osiągalne.
Dzwoniono do teatru lub Domu Aktora, tam gdzie mieszkałam. A w Nowej Zelandii było...
Tak jak na zachodzie! Czyli castingi, reklamy P-ry, agencje reklamowe i aktorskie.
I do takiej agencji trafiłam. Wygrywałam castingi, miedzy innymi do paru reklam,
byłam też modelką, na chwilę zawitałam do serialu „GLOSS”, pojawiłam się też w filmie
sensacyjnym „Braterstwo Róży” w reż. Marvina Chomskiego, który był koprodukcji amerykańskiej.
Była gorączka, była twórczość i trzeba było umieć pracować w takich nowych, nieznanych
mi wcześniej warunkach. Z perspektywy lat uznaję to nie tylko za przygodę ale i sukces.
Aktorstwo to nie tylko kino, a Twoje role to nie tylko te filmowe.
Ten, kto gra w teatrze, może być aktorem filmowym. Ale odwrotność, to spore ryzyko.
Brak umiejętności na scenie nie musi być widoczna na planie. Czasem jest to nawet zaletą.
Jednak to teatr potwierdza zawodowstwo. I tyle w temacie. Trzeba nieustannie się kształcić,
grając w teatrze. I za każdym spektaklem potwierdzać swoje umiejętności. Niczego nie da się ukryć.
To praca widoczna w 100 procentach. Nie ma montażu, nie ma dobrego operatora. Jesteś zdany tylko
na siebie i partnera. I oczywiście reżysera, który ciebie prowadzi przez te trzy miesiące przygotowań
do premiery, do występu na scenie przed publicznością, na żywo. To jest sztuka i na szczęście wciąż,
od tych dwóch i pół tysięcy lat, nic się nie zmieniło. Dobrego aktora na scenie łatwo rozpoznać,
złego też widać od razu.
Nad czym aktualnie pracujesz?
Praca w serialu „Korona Królów. Jagiellonowie” jest tak zajmująca czasowo, że nie podjęłam
się na razie niczego innego. Gram rolę Grety i kiedy skończy się ta praca, to wtedy oczywiście
podejmę nowe wyzwania. No, chyba żeby coś nagle interesującego się pojawiło na horyzoncie,
to zawalczę! Jak wspomniałam, we wrześniu czeka mnie tura do występów Narodowego Czytania.
Zaproszona jestem w parę miejsc i z honorem się tego podejmę.
Jak oceniasz swoją karierę? Czy w ogóle patrzysz na swoje życie przez pryzmat słowa „kariera”?
Nie umiem na to odpowiedzieć. Dla mnie wciąż jestem obecna - w mniejszym, a czasem większym wymiarze. I bardzo dobrze. Wciąż mam swoje marzenia i one się z biegiem lat realizują.
Marzenia. Warto je mieć?
Wow, one są podstawą egzystencji i codziennego bycia. Bez marzeń, nic by się nie rozwijało
w naszym życiu. Przede wszystkim droga ku marzeniom jest ważna. Samo spełnienie może
się objawić w zupełnie inny sposób. Nie zawsze tak, jak sobie wyobrażaliśmy.
Ale podjęcie tego pierwszego kroku, nawet ryzyka, planowanie działań, pójście w stronę realizacji tego, co kochasz najbardziej robić, gdzie chcesz rozwijać swoje pasje, rozwijać się intelektualnie
i mentalnie - to się nazywa SZCZĘŚCIE. I tego na koniec, wszystkim czytającym, z całego serca życzę.
Rozmawiał Hubert Bąk
Aktorka filmowa i teatralna, najbardziej znana z roli Justyny Orzelskiej
w kinowej i serialowej adaptacji powieści autorstwa Elizy Orzeszkowej
pod tytułem "Nad Niemnem". STRONA INTERNETOWA AKTORKI
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję za Twój komentarz!